9 sierpnia 2012

what's in it for me? czyli sierpniowy glossybox.

Przedwczoraj mail: "Twoje pudełko GLOSSYBOX zostało wysłane".
Więc wczoraj siedziałam jak na szpilkach czekając na mojego ukochanego łysolca z DPD cały dzień, zrezygnowałam nawet z 5minutowego wyjścia do sklepu pod blokiem po najnowsze wydanie ELLE, bo zawsze, ale to zawsze w takich momentach po powrocie znajduje w skrzynce awizo. Dotarł o godzinie 18.00 (jak zawsze... ) a ja poczułam się jak dziecko w czasie świąt (również jak zawsze...).

















Otwieram...

















A tam...

















Naprawdę dużo dobrego. Ale od początku.
























1. kokosowy peeling do ciała, Charmine Rose
"Peeling do ciała z drobinkami z łupin kokosa i cukru, który delikatnie złuszcza naskórek i perfekcyjnie oczyszcza ciało. Pozostawia skórę aksamitnie gładką i aromatycznie pachnącą."
Pełny produkt kosztuje 44,80zł za 200ml (bez tragedii wg mnie), my dostajemy 50ml.
Pierwsze wrażenie? Opakowanie brzydkie przeokrutnie, ale po otwarciu przyjemne zaskoczenie: przepiękny zapach (jakby budyń śmietankowy z wiórkami kokosowymi) i fajna konsystencja (nie lejąca się ani nie za gęsta). Drobinki dość ostre także myślę, że na moje udziska i 4 litery sprawdzi się dobrze. 
Na pierwszy rzut oka (i nosa!) produkt dobrze rokuje, na pewno mi się przyda.

























2. Clarena Body Line: krem do biustu z efektem Push Up, Clarena
"Krem do pielęgnacji biustu Push Up nawilża, regeneruje oraz ujędrnia, pozostawiając skórę gładką i aksamitną. Stosowany regularnie zwiększa objętość biustu i modeluje jego kształt."
Pełny produkt kosztuje 76zł za 200ml (wchodzimy powoli w wyższą półkę cenową), próbka zawiera 30ml.
Ok, szczerze? W żaden efekt powiększenia czy push up nie uwierze, come on, to tylko krem. Ale jeśli naprawdę ujędrnia i napina to jestem na tak, zobaczymy.
Zapach bardzo delikatny, przyjemny, łatwo się rozprowadza, szybko sie wchłania. Jestem go naprawdę ciekawa ponieważ biust jest moją najbardziej problematyczną częścią ciała, więc glossy trafił w moje potrzeby. 



















3. krem pod oczy All About Eyes, Clinique
"Lekki krem pod oczy zmniejszający widoczność opuchnięć, cieni i drobnych linii. Kremowo-żelowa formuła sprawia, że makijaż oczu dłużej się utrzymuje. Przetestowany okulistycznie."
Pełny produkt kosztuje 165zł za 15ml (chyba tylko za naprawdę cudownie działający krem pod oczy dałabym 165zł...), próbka zawiera 5ml. 
Szczerze mówiąc krem Siquens Renovation z lipcowego box'a poprzeczke postawił wysoko, ale wg mnie nadaje się tylko na noc, także na dzień chętnie wypróbuję tego. Nie ma mocnego zapachu (dla mnie to plus), ma piękne szklane opakowanie, chociaż ze względów higienicznych wole aplikatory i tubki od słoiczków. Kremów pod oczy (szczególnie moje!) nigdy za wiele, także i z tego się ciesze.


















4. żel pod prysznic wzbogacony orzeźwiającym ekstraktem z werbeny i mydło z kawałkami liści werbeny, L'Occitane 
"Wzbogacony orzeźwiająco-kojącym ekstraktem z werbeny żel delikatnie oczyszcza i otula skórę świeżym, intrygująco cytrusowym zapachem."
"Mydło z kawałkami liści werbeny delikatnie złuszcza skórę rąk i ciała podczas mycia. Bogata, kremowa piana delikatnie perfumuje skórę cytrusowym zapachem. Nie wysusza skóry."
Pełne produkty: żel 59zł za 250ml, mydło 22zł za 75g.
Dostajemy 30ml żelu i 25g mydełka.
Z kosmetyków L'Occitane zawsze będę się cieszyć, nawet jeśli to tylko kosmetyki myjące od których wiele nie wymagam. Dla mnie 'myjki' mają mnie nie uczulać ani nie podrażniać, mają mieć fajną konsystencję i piękny zapach. Koniec. I te dwie werbenki spełniają wszystkie w/w wymagania. Niemniej jednak raczej nie kupie żelu pod prysznic za 59zł (ani mydła za 22) mimo ich pięknego cytrusowego zapachu.
























5. szampon BC Oil Miracle, Schwarzkopf Professional 
"Wzbogacony o olejek arganowy ułatwia rozczesywanie włosów i odżywia, nawet te suche i zniszczone, zapewniając im optymalną pielęgnację. Włosy stają się miękkie, jedwabiste i wyglądają zdrowo."
Pełny produkt kosztuje ok.55zł za 200ml, dostajemy próbkę 30ml.
Z tego produktu jestem najmniej zadowolona mimo że na produkty do włosów czekam najbardziej. Dlaczego? Po pierwsze nie przepadam za produktami marki Schwarzkopf, na mnie one zwykle nie działają (może tym razem będzie inaczej? staram się za bardzo nie nastawiać). Po drugie to tylko szampon, a wg mnie jego zadaniem jest myć skórę głowy i nie wierzę w żadne odżywcze możliwości szamponów. Po trzecie drażni mnie jego zapach. Jest dość intensywny i taki "fryzjerski", boje się że zostanie mi na włosach po myciu, wolę delikatne, owocowe bądź kwiatowe zapachy szamponów.
Ale napewno przetestuję.
























6. pomadka Lipstick Fashion (odcień glossy pink) Kryolan dla Glossybox
"Jej kremowa konsystencja sprawia, że usta po aplikacji stają się jedwabiście gładkie i miękkie. Pomadka cechuje się zarówno właściwościami ochronnymi, jak i bogatą formułą."
Pełny produkt: 30zł za 4g i taką pojemność dostajemy.
Na pierwszy rzut oka: fajna szminka. Proste, nieprzekombinowane opakowanie, kolor idealnie do mnie pasuje. Posmarowałam się od razu, mimo że miałam jakieś tam odstające skórki na ustach i o dziwo ich nie podkreśliła. Nie śmierdzi (tego się najbardziej obawiałam, wiecie jak potrafią cuchnąć szminki, tak babcino, trochę jak kosmetyki z lat '90). Kryjąca, dlatego ja wole nanosić ją delikatnie, palcami, wtedy uzyskuję bardzo subtelny efekt podkreślenia własnego koloru ust.



Ogólny werdykt? Lipcowy glossybox był fajny, ale ten jest jeszcze lepszy (oby tak dalej!). Poza szamponem, do którego podchodzę bez entuzjazmu, ze wszystkiego jestem baaardzo zadowolona. Nie wiem narazie czy na coś się skuszę w wersji pełnowymiarowej, ale bardzo chętnie wszystko przetestuję i na pewno podziele się opinią przy projekcie "denko".

N.

PS. Bardzo przepraszam za jakość zdjęć, wiem że są straszne (robione telefonem...), ale to z powodu remontu w toku, moje aparaty są głęboko w kartonach. Obiecuję poprawę!

0 komentarze:

Prześlij komentarz